Pisząc tego bloga chciałbym aby informacje w nim zawarte służyły Wam pomocą, Drodzy Czytelnicy, w życiu codziennym jak i na sali treningowej. Owocnego czytania!!!!
wtorek, 21 lipca 2020
WPŁYW ALKOHOLU NA WYDOLNOŚĆ
czwartek, 16 lipca 2020
Kalistenika czyli greckie piękno w treningu i na co dzień
Dzisiaj
rozpoczynam pierwszy autorski cykl artykułów, skupiający w sobie całą moją
wiedzę, doświadczenie oraz umiejętności, czyli wszystko to, co do tej pory
zdobywałem
i zdobywam dalej.
To wszystko robię po to, aby podzielić
się z Wami - Drodzy Czytelnicy, częścią swojego świata. Świata aktywności
fizycznej, sportu, zdrowego stylu życia
oraz wszystkiego,
co jest z nim związane. Będę pisać o plusach, jak i minusach świata sportu.
Jasnych
i ciemnych stronach związanych z aktywnością fizyczną. O tym czego jeszcze nie
wiecie,
jak również, o tym co jest Wam znane, lecz widziane w zupełnie innym świetle.
A wszystko to, będzie podparte wiedzą,
rzetelnymi badaniami naukowymi oraz moją wieloletnią praktyką i doświadczeniem.
Pierwszym tematem, który chciałbym
przedstawić jest kalistenika – przepiękna dyscyplina sportowa, od której
zaczynałem swoją przygodę treningową już w wieku 6 lat.
Kalistenika nieustannie towarzyszy mi w wielu rutynach treningowych.
Zapraszam do dalszej części lektury…
Samo słowo kalistenika, pochodzi ze starożytnej greki i w dosłownym
tłumaczeniu oznacza kallos – piękno
oraz sthenos – siła, co daje nam
razem piękną, czystą siłę. I nic dziwnego, gdyż siła, jak dobrze wiemy, jest podstawową
i najważniejszą cechą motoryczną, na której opierają się pozostałe ważne cechy motoryczne,
takie jak moc czy wytrzymałość.
Sięgając do źródeł historycznych,
ćwiczenia z własną masą ciała uprawiano znacznie wcześniej, niż w starożytnej
Grecji. Kalistenikę trenowano w starożytnym Egipcie, Mezopotamii, Persji czy
Sumerze. Oczywiście większość osób zajmujących się tego typu aktywnością
fizyczną, to żołnierze, czyli jednostki należące do armii, gdzie zdrowie,
sprawność, siła oraz wytrenowanie były podstawowym atrybutem i niejednokrotnie
decydowały o zwycięstwie. Aktywność ta była wzbogacona o pływanie, wyścigi,
zapasy, jazdę konną, łucznictwo, boksowanie oraz technikę i taktykę walki, w
których wykorzystywano przeróżne uzbrojenie.
Czyli jak można stwierdzić już w dawnych czasach stawiano na harmonijny i
wszechstronny rozwój człowieka.
Anglojęzyczna
Wikipedia definiuje kalistenikę jako:
Formę treningu fizycznego, polegającego na wykonaniu różnorodnych
ćwiczeń, często
w określonym rytmie i bez zastosowania dodatkowego sprzętu.
Treningi mają na celu zwiększenie siły i gibkości, przy
wykorzystaniu masy własnego ciała oraz ruchów rozciągających w ćwiczeniach,
takich jak skłony, skoki, wymachy, skręty
i wykopy.
Treningi złożone z różnorodnych, energicznie wykonywanych ćwiczeń
zwiększają wydajność zarówno mięśni, jak i układu sercowo-naczyniowego. Korzystnie
wpływają
na cechy psychomotoryczne, takie jak zmysł równowagi, zwinność i koordynacja
ruchowa.
Kalistenika jest częstym elementem przygotowania wojskowego i ważną częścią treningów drużyn sportowych.
(…)Kalistenika stanowi także ważny człon zajęć wychowania fizycznego w szkołach
podstawowych i ponadpodstawowych.
Myśląc w
ten sposób za chwilę skojarzycie kalistenikę, jako ćwiczenia z lekcji wf,
a przynajmniej takie ćwiczenia, jakie powinny się na niej odbywać, jak również
ćwiczenia
o dużej objętości zwiększające wytrzymałość lub poprawiające gibkość.
To już jest materiał na kolejny artykuł… Na szczęście jest to tylko połowiczna prawda. Przecież czytaliśmy kilka linijek wcześniej,
że już Starożytni wyrabiali kalisteniką niebotyczną siłę. Dodatkowo budowali
muskulaturę na miarę herosów, co było efektem ubocznym. Potwierdzenia
możecie szukać wśród antycznych mozaik oraz rzeźb.
W
czasach nowożytnych najdoskonalszym przykładem możliwości, jakie daje nam
trening kalisteniczny - wykorzystujący własną masę ciała - są sportowcy, którzy
uprawiają gimnastykę sportową.
Uważam, że nie ma innej dyscypliny sportowej, która skupiałaby tak liczne grono
osób
o niesamowitej zręczności, mobilności, sile i mocy.
Obecnie
można zaobserwować swoisty powrót kalisteniki na scenę oraz skupienie uwagi
na innych alternatywach tej dyscypliny sportowej.
W
tym kontekście możemy wyróżnić kalistenikę kooperacyjną, gdzie dwóch
lub więcej uczestników wykonuje (pomagając sobie) wspólnie określone ćwiczenia,
bądź elementy pochodzące z gimnastyki sportowej.
Do
popularyzacji kalisteniki przyczyniły się w głównej mierze filmy na YouTube,
promujące
i przedstawiające aktywność fizyczną, o nazwie Street Workout, w której uczestnicy
wykonują niesamowite elementy gimnastyczne i prezentują nadludzką siłę.
Kolejnym
plusem kalisteniki jest jej samowystarczalność, nie potrzebujemy specjalnego
miejsca do trenowania, można ćwiczyć dosłownie wszędzie, gdzie jest taka
możliwość. Wystarczy odrobina kreatywności oraz właściwa wiedza, dzięki której będziemy
mogli
w prawidłowy sposób wykonać poszczególne ćwiczenia.
Następna
zaleta to bardzo proste dopasowanie poziomu trudności do umiejętności osoby
trenującej, ponieważ ciało ludzkie jest naturalnie przystosowane, do
wykonywania ruchów
w przestrzeni z własnym obciążeniem. Takie czynności wykonywaliśmy już od momentu
urodzenia.
Dużo osób na pierwszym treningu, kiedy trzyma ciężary w rękach, nie bardzo wie
co z nimi
zrobić. Natomiast podchodząc do prostych ćwiczeń z własną masą ciała już
po
krótkiej chwili wykonują zadane ćwiczenia.
Jednym z
plusów, które mogą zainteresować nawet fanatyków ciężarów, jest regulacja
poziomu tkanki tłuszczowej oraz masy mięśniowej. A dlaczego tak się dzieje?
Dlatego,
że założeniem tej dziedziny jest doskonałe poruszanie własnym ciałem.
Kontynuując tą myśl - im człowiek jest cięższy, tym jest to trudniejsze do
wykonania.
W związku z tym ćwiczenia kalisteniczne umożliwiają rozbudowę masy mięśniowej
z równoczesnym spalaniem tkanki tłuszczowej.
Niestety,
jak wszystko na tym świecie kalistenika ma także swoje wady.
Główną z
nich jest słaby rozwój nóg pod kątem rozbudowy masy mięśniowej. W tym przypadku,
żeby zaradzić problemowi, najzwyczajniej trzeba dodać kilogramy do naszego
ciała i wykonać przysiady z obciążeniem.
A jaka
jest moja opinia o kalistenice?
Jak możemy ją wykorzystać w treningu na co dzień?
Jest to prostsze, niż by się mogło wydawać. Wystarczy zmienić kilka ćwiczeń z
naszej rutyny treningowej, na ćwiczenia z własną masa ciała. W rozgrzewce
wykorzystać przysiady, podskoki, pompki bądź zwisy.
U osób zaawansowanych użyć dociążenia przy ćwiczeniach takich, jak pompki,
dipy, podciągnięcia bądź brzuszki na drążku.
A co z
kalisteniką na co dzień?
Każdy z nas może nawet w domowym zaciszu trenować już od samego rana – kiedyś
tak bardzo promowana, dziś już zapomniana poranna „zaprawa”, rozruch
gimnastyczny.
A w ciągu dnia?
Mamy krzesełka i kanapy, które można wykorzystać w prostym treningu pompek, mającym
na celu pobudzenia organizmu w momencie, kiedy złapie nas lekkie zmęczenie
psychiczne.
Dlatego
właśnie uważam, że kalistenika jest dla każdego.
Od osób ciężko trenujących na siłowni, uprawiających dyscypliny biegowe,
drużynowe itd.
po osoby siedzące w domu, mające mało czasu na jakąkolwiek aktywność fizyczną.
Na koniec
dodam jeszcze takie złote myśli pewnego greckiego filozofa:
„Żaden
mieszkaniec nie ma prawa do tego, by być amatorem w dziedzinie treningu
fizycznego.
Jaką
hańba jest dla mężczyzny dożycie wieku starczego, gdy nigdy nie widział on
piękna i siły, które mogło osiągnąć jego ciało.”
Sokrates
470 – 399
p.n.e.